O MNIE

Kilka lat temu przeszłam piekło własnej wyobraźni
a teraz skutecznie pomagam innym.

W 2007 roku zaczęłam mieć poważne problemy ze zdrowiem. Brak sił i chęci do życia z roku na rok pogłębiały się coraz bardziej. Po kilku latach doszły kolejne problemy zdrowotne aż w 2015 roku usłyszałam: „Niech pani się cieszy każdym dniem dopóki pani żyje”. Szok, niedowierzanie, kolejne wizyty u lekarzy; każdy mówił to samo. Myślałam o nieuchronnie pogarszającym się zdrowiu i o tym, że pewnie niedługo umrę. Tak naprawdę, moje nastawienie do życia zmieniło się po nasilających się snach o własnej śmierci. Miałam dość umierania, umierania ze strachu, że umrę…

Pewnego dnia usłyszałam wykład dr Joe Dispenzy. Słowa: „Złe kierowanie własnymi myślami i emocjami powoduje chorobę. Im silniejsze są emocje powiązane z jakimś nieszczęściem, jak choroba, im większe zachodzą zmiany wewnętrzne, tym większą uwagę zwraca się na przyczynę. I to wtedy mózg zapisuje obraz, czyli wspomnienie. Przez to ludzie wciąż odczuwają te same emocje, powiązane ze wspomnieniami. Te emocje wpływają na nasze myśli a te myśli chemicznie wywołują w naszym mózgu te same emocje. Te emocje znowu wpływają na nasze myśli i w mózgu wytwarzają się te same substancje i tak można znaleźć się w błędnym kole”. Destrukcyjne emocje wysyłają sygnały do genów tworzących chorobę. Trudne wspomnienia wciąż wywołują te same emocje a hormony stresu niszczą organizm ludzki.

Później przeczytałam o kinezjologii, psychosomatyce i wszystkie puzzle zaczęły się układać w całość: moje destrukcyjne myśli sprawiały, że czułam się coraz gorzej. Zrozumiałam, że mogę przenieść górę, jeśli tylko będę chciała ale pod warunkiem, że zacznę od myślenia o sobie, swoich potrzebach, chwili dla siebie i będę żyła w tej chwili na 100%.

Odpuściłam, wyszłam z roli ofiary i zaakceptowałam stan mojego zdrowia. Każdy poranek zaczynam od wdzięczności za kolejny dzień.

Scroll to Top